Niecierpliwie tupał nogą w podłogę, zerkając co parę minut na zegarek.
- Sekundka! - usłyszał.
- Mhm, jasne. Powtarzasz to od pół godziny - mruknął.
Opuścił przedpokój i ruszył schodami na górę, gotów przerwać dziewczynie wszystko, cokolwiek teraz ze sobą wyprawiała.
Kiedy przekroczył próg jej pokoju, stanął jak wryty. Nastolatka stała przed lustrem w ślicznej, kremowej sukience do połowy ud, z wysoko upiętymi włosami i lekkim makijażem, podkreślającym jej duże, ciemne i otoczone wachlarzem rzęs oczy.
- I co, mowę ci odebrało? - zapytała, chytrze się uśmiechając.
- Ja... Ty... - jąkał się. - Pięknie wyglądasz!
Rumieniec wstąpił na twarz dziewczyny, co tylko dodało jej większego uroku.
- O jejku, dziękuję - zachichotała i pocałowała go w policzek.
v Ruszyła do drzwi, po czym nie zauważając, żeby chłopak za nią podążał, roześmiała się głośno.
- Idziesz? Chyba ci się spieszyło, prawda?
Oliver ocknął się wreszcie i ujął dłoń dziewczyny w swoją.
- Proszę bardzo - oznajmił, puszczając ją w drzwiach przodem.
Zeszli na dół. Sophie zabrała się za ubieranie glanów (no oczywiście!), a chłopak trzymał w dłoniach jej dżinsową kurteczkę, czekając, by móc założyć jej ją na ramiona. Kiedy oboje byli gotowi do wyjścia, nastolatka stanęła naprzeciw chłopaka, stanęła na palcach i niesamowicie delikatnie musnęła wargami jego usta. Zachichotała uroczo i wyskoczyła na zewnątrz, ciągnąc za rękę Oliego.
Przed posesją czekała już taksówka, w środku której siedział nieco podirytowany i zniecierpliwiony kierowca. Na widok tej dwójki nieco się rozchmurzył i czym prędzej udał się pod podany przez Olivera adres.
Przez całą drogę Sophie opierała głowę o ramię chłopaka, bawiąc się ich złączonymi palcami. On zaś gładził ją po ręce, kreśląc na niej jakieś skomplikowane wzory.
W końcu dotarli na miejsce. Dom Matta już oblężony był przez tłumy nastolatków, a ze środka dało się słyszeć głośną muzykę. Zaciekawiona Sophie pierwsza wyszła na zewnątrz i czekając, aż chłopak zapłaci za ich przejazd, rozglądnęła się wokół.
- Wchodzimy? - krzyknął do niej, chcąc przekrzyczeć dudniącą muzykę.
Kiwnęła głową i mocniej ścisnęła jego dłoń. Znaleźli się w środku, gdzie od razu podbiegł do nich wysoki brunet.
- Jesteś, Oliver! - doskoczył do nich i klepnął przyjaciela w plecy. - I przywiozłeś ze sobą tą laskę, o której mówiłeś?
Sophie skrzyżowała ramiona.
- Ja mam imię. - mruknęła.
Nicholls parsknął śmiechem, po czym wyciągnął dłoń do dziewczyny.
- Matt.
- Sophie - niechętnie uścisnęła mu dłoń, po czym od razu wróciła do Oliego, oplatając palcami jego ramię.
- Pójdziemy się rozejrzeć - rzucił chłopak i wyminął kumpla.
Dziewczyna milczała. Wzrokiem penetrowała przestrzeń wokół siebie, póki co szczelnie wypełnioną przez ogrom ludzi. Usiadła na jakimś krześle i spojrzała na Olivera, który rozglądał się, najwyraźniej kogoś lub czegoś oczekując.
- Co jest? - zapytała.
- Patrzę, z kim by cię tu zapoznać - uśmiechnął się do niej, po czym przywołał kogoś palcem. Podbiegła do nich wysoka, ruda dziewczyna, ubrana w potargane ciemne rurki i białą, za dużą koszulkę.
- Sophie, to Jessica. Jess, to Sophie - objaśnił szybko Oliver.
Sophie posłała dziewczynie szczery uśmiech.
- Miło mi cię poznać! Skąd się znacie z Olim? - zaciekawiła się.
Chłopak podrapał się po głowie.
- To dziewczyna Matta. Myślę, że się zaprzyjaźnicie - uśmiechnął się do obu dziewczyn, po czym rzucił coś w stylu, że musi kogoś poszukać i odbiegł.
Jessica usiadła obok nastolatki i roześmiała się głośno. Sophie spojrzała na nią zdziwiona.
- Co?
- Oliver mnie wkopał - stwierdziła. - Sam poleciał szukać jakichś laseczek, a ciebie zostawił ze mną - śmiała się dalej, nie zdając sobie sprawy z tego, że jej słowa dogłębnie ranią dziewczynę. - Zostałam twoją niańką - spuentowała w końcu.
Sophie wbiła wzrok w czubki swoich glanów, marząc o tym, by jak najszybciej się stąd wydostać. Uśmiechnęła się fałszywie do Jess i wstała.
- Idę przewietrzyć. Jakby Oliver mnie szukał, będę... - machnęła ręką w stronę drzwi wejściowych. - Tam.
Ruda kiwnęła energicznie głową i odbiegła w stronę barku z zamiarem wlania w siebie dawki alkoholu.
Sophie przepchała się między roztańczonymi osobami i wypadła na zewnątrz, zaczerpując powietrza. Nie bez powodu miała złą opinię o imprezach. Zawsze to samo. Zostawała sama, wszyscy od niej uciekali. Była przekonana, że spędzi ten czas miło, z Oliverem, a tu co? Nawet on gdzieś zniknął.
Opadła na trawę, bawiąc się pojedynczym źdźbłem. Wtem usłyszała za sobą szybkie kroki i poczuła silne ręce, podnoszące ją z murawy.
- Kochanie, co ty robisz? - zdziwił się Oli. - Nie jesteś z Jessicą?
- Nie. I wiesz, dzięki, że zostawiłeś mnie samą na pastwę tej idiotki, która uznała, że poszedłeś uganiać się za jakimiś laseczkami, a ona stała się moją niańką. Bardzo się polubiłyśmy - sarknęła i odwróciła się do chłopaka plecami.
- Co...? Jejku... Sophie, to nie tak - zaśmiał się. - Nie uganiam się za nikim, przyszedłem tu z tobą i z tobą zamierzam wyjść - wymruczał jej do ucha.
- To gdzie byłeś? - zapytała oschle.
Znowu się zaśmiał.
- Przygotowuję dla ciebie pewną niespodziankę, ale nie rób problemów, proszę, bo nic z tego nie wyjdzie.
Pocałował ją w policzek i stanął przed nią.
- Chodź, wrócimy do środka i będziemy się świetnie bawić. Obiecuję, ani na moment nie wypuszczę cię z ramion. No zgódź się - zrobił słodkie oczka.
Sophie parsknęła śmiechem.
- Ty i ten twój dar przekonywania... - przewróciła oczami. - No chodź.
Wciągnęła go z powrotem do wnętrza domu i skierowała swoje kroki do salonu. Na podłodze walały się okruszki po chipsach, puste butelki po piwie i jakieś szeleszczące opakowania. Chłopak ułożył swoje dłonie na talii dziewczyny i posłał jej nieśmiały uśmiech.
- Z góry przepraszam, nie umiem tańczyć.
- Ja też, nie martw się – zaśmiała się Sophie. - Będziemy jak takie dwie pokraki.
Nastolatek jej zawtórował, po czym słysząc, że ktoś właśnie zmienił piosenkę na taką bardziej sprzyjającą tańcu, zaczął bardzo energicznie wymachiwać kończynami, wywołując śmiech u swojej partnerki.
Kilkanaście minut później opadli na kanapę, całkowicie wykończeni. Dziewczyna usadowiła się na kolanach chłopaka, ciężko oddychając.
- Mimo to, że oboje nie umiemy tańczyć, bawiłam się świetnie - śmiała się.
- No widzisz? A tak nie chciałaś pójść... Chcesz coś do picia?
Kiwnęła głową. Jej usta były całkowicie suche i nawet mówienie sprawiało jej trudność.
- Co byś chciała? Sok, piwo, wo...
- Siema! - wrzasnął Matt, przerywając Oliverowi wypowiedź i rozwalający się obok nich na kanapie. - Dobrze się bawicie, gołąbeczki?!
- Nie musisz tak ryczeć, nikt tu nie jest głuchy - mruknął Oli.
- Co mówiłeś?! - znowu wrzasnął i zaniósł się śmiechem. - Coś mi chyba odwala!
- Piłeś - bardziej stwierdził, aniżeli zapytał Oliver, przewracając oczami.
Matt chwilę się zamyślił i podrapał po brodzie.
- A wiesz, że masz rację?! Piłem! - krzyknął jeszcze głośniej.
Sophie cicho się zaśmiała.
- Widzimy, widzimy! Oliver - zwróciła się ciszej do chłopaka. - chodźmy stąd. Błagam cię - ponownie parsknęła śmiechem.
- Nie ma problemu - odparł chłopak pomagając jej wstać. - Idziemy! - krzyknął w stronę Nichollsa na wypadek, gdyby ten nie usłyszał. - Siedź tu i się nie ruszaj! To w trosce o bezpieczeństwo innych ludzi!
Wybuchł śmiechem i pociągnął za rękę Sophie, zostawiając w tyle pijanego chłopaka, wciąż jeszcze analizującego słowa Oliego.
Kiedy znaleźli się w bezpiecznej od niego odległości, Oliver doskoczył do barku i podał dziewczynie szklankę z jakimś pomarańczowym napojem.
- To sok? - spytała niepewnie.
- Sok, sok, spokojnie - uśmiechnął się i duszkiem opróżnił swoją szklankę. - Pomarańczowy - dodał już po skonsumowaniu. - Gdzie chcesz iść teraz? Poznać się z kimś jeszcze?
- W sumie czemu nie. Byleby ten ktoś nie był taki jak Jessica - burknęła, mocząc usta w napoju.
Chłopak pokiwał głową i powiedział po chwili zastanowienia:
- Przepraszam cie za nią, nie miałem pojęcia że się tak zachowa.
Sophie przytuliła się do niego mocno i szepnęła:
- Wybaczam. To chodź, poznaj mnie z kimś, kto jest tego wart.
Wzięła go pod ramię, a on spytał:
- Jakieś wymagania? Płeć, kolor włosów, wiek, wzrost... - roześmiał się.
- Hmm... - udała, że się zastanawia. - Chyba nie. Prowadź - uśmiechnęła się.
Dotarli do przestronnej, beżowej kuchni, w której kącie całowała się jakaś para, a przy zlewie stał wysoki chłopak, z ciemnymi, prawie że czarnymi włosami. Oliver kiwnął w jego stronę głową, dając do zrozumienia Sophie, że to on jest tym wybrańcem.
- Fish! - krzyknął, podbiegając do niego z szerokim uśmiechem.
Owy chłopak zakręcił kran, kończąc mycie rąk i spojrzał w stronę, z której dobiegało wołanie.
- Sykes, stary! - roześmiał się, po czym po przyjacielsku wykonał z Olim uścisk.
- Kiedy przyjechałeś? - zapytał ten, obejmując w pasie nastolatkę.
- Kilka dni temu. Nie zostaję na zbyt długo, niestety - zasmucił się.
- Jordan tu nie mieszka, wpada tylko do nas co kilka miesięcy - pospieszył z wyjaśnieniami dla dziewczyny Oliver.
Wzrok Fish'a padł na dłoń chłopaka na talii Sophie.
- My się chyba nie znamy?
- Jeszcze nie - uśmiechnęła się. - Sophie.
- Jordan Fish - szarmancko się skłonił.
- Nie rób z siebie pajaca, Fish - rozległ się głos w progu.
Wszyscy się odwrócili. Pod ścianą stał niski chłopak, nieco przy kości, z prostymi włosami i szarą czapką, z którą nigdy się nie rozstawał.
- A to jest Lee - przedstawił go Oliver.
- Miło - uśmiechnęła się Sophie. - No, to skoro poznałam już parę osób, to może zejdźmy na dół potańczyć czy coś? - zaproponowała nieśmiało.
Jordan z entuzjazmem pokiwał głową.
- Kto ostatni na dole, ten myje kible po imprezie! - wrzasnął i z radosnym krzykiem puścił się biegiem.
Sophie wybuchła śmiechem czując, jak Oliver bierze ją na plecy i przemierza z niesłychaną szybkością korytarz.
Zdyszany dotarł do salonu, który wcześniej opuścili i głośnym wybuchem śmiechu przywitał ostatniego uczestnika wyścigu, którym okazał się Lee.
- No stary - zaczął współczującym tonem Fish. - Niezbyt przyjemna robota cię czeka.
Dziewczyna uśmiechnęła się, stając na własnych nogach i całując Olivera w policzek, co Jordan skomentował tylko głośnym "Gorzko, gorzko!".
- Przymknij się - mruknął z uśmiechem Oli.
Kątem oka zauważył toczącego się w ich stronę Nichollsa.
- Oho - zapowiedział. - Idzie król parkietu.
Matt zachwiał się nieco stając obok nich i powitał Sophie głośnym okrzykiem.
- Hej! - jak zawsze, wrzasnął.
- Co mu jest? Ma niedosłuch? - dyskretnie zapytał Jordan.
- Spił się w trzy dupy - lakonicznie objaśnił mu Lee.
- To wszystko jasne - zaśmiał się ciemnowłosy. - Matt, bracie, weź się napij wody czy coś i wytrzeźwiej, co ty na to?
- Ale ja nie chcę - burknął, o dziwo, cicho.
Lee przewrócił oczami.
- Cały on.
Wszyscy jak na zawołanie wybuchli śmiechem, a zdezorientowany Matt rozejrzał się wokół.
- No co?! Co wam tak wesoło?!
- A tak jakoś - odparła z uśmiechem Sophie.
Impreza zaczęła się jej podobać. Czuła się dobrze w gronie nowo poznanych przyjaciół, no i Matta, który non stop przyprawiał ją o śmiech.
- Ej, Nicholls - zagadnął go Oliver. - Twoja panna wie, co ze sobą wyczyniasz?
- Jessica! - wydarł się nagle. - Słońce moje, gdzie jesteś?! - i zatoczył się w stronę korytarza, po drodze popychając kilkoro zajętych sobą par.
- No i taki on już jest - skwitował Fish.
Sophie przytaknęła, stanęła na palcach i szepnęła prosto do ucha Oliverowi:
- Masz świetnych przyjaciół, wiesz?
Oli złapał ją w pasie i okręcił wokół swojej osi.
- A ty jesteś najlepszą z nich - odparł równie cicho.
Udała złą.
- Czyli jestem tylko przyjaciółką, tak?
Kąciki jego ust momentalnie powędrowały wyżej.
- A chcesz być kimś więcej?
Uniósł brew, uśmiechając się szerzej.
Rumieniec oblał twarz Sophie, gdy zdała sobie sprawę z tego, że wszyscy jej nowi znajomi z ciekawością wsłuchują się w przebieg rozmowy tej dwójki. Jordan uśmiechnął się znacząco do Lee'a.
Oliver też zdał sobie sprawę z towarzystwa, więc wysunął dłoń do dziewczyny i ukłonił się.
- Zechcesz zatańczyć?
Nastolatka cicho się zaśmiała i splotła swoje palce z jego.
- Z wielką chęcią - odparła i ruszyła na środek pokoju, który nagle wypełnił się kilkunastoma parami, które zjawiły się tam pod wpływem jakiejś wolnej piosenki.
Sophie oparła głowę na ramieniu Olivera. Kołysali się wolno w rytm spokojnej melodii.
- Jesteś zmęczona? - spytał w pewnym momencie.
- Niee, jest okej. A co, planujemy tu zostać przez całą noc? - uśmiechnęła się.
Wzruszył ramionami.
- Jeśli chcesz. Zauważyłem, że ci się podoba - jego twarz rozjaśnił delikatny uśmiech i spojrzał w dół, na twarz dziewczyny.
- Tak. Na początku nie byłam przekonana - skrzywiła się. - Ale już jest fajnie.
Tańczyli jeszcze przez moment, Sophie zarzuciła swoje ramiona na szyję chłopaka.
- Mogę dzisiaj u ciebie spać? - spytała znienacka. - Mojej mamy nie ma w domu, więc jej nie obchodzi co robię... A ja jeszcze u ciebie nie byłam.
- Nie ma problemu - szepnął i bez uprzedzenia uniósł palcem brodę dziewczyny zmuszając ją do popatrzenia mu się w oczy i dotknął ustami jej warg.
Trwali tak do końca tej piosenki, ani na moment się od siebie nie oderwawszy. Kiedy w końcu zeszli z parkietu, Jordan na ich widok uśmiechnął się tak szeroko, jakby dopiero co dostał Nobla.
- A jemu co? - zaśmiał się Oliver.
- Założyliśmy się o to, przez ile piosenek będziecie się tam ten tego - wyjaśnił Lee, lekko się uśmiechając.
Sophie zrobiła facepalma.
- I jak przypuszczam, Jordan wygrał? - domyśliła się.
- Ehe - odparł rzeczony zwycięzca. - Znając umiejętność Olivera do całowania, strzelałem, że nie wytrzymasz z nim długo - zwrócił się ze śmiechem do nastolatki.
- A ty co, próbowałeś jego zdolności, że o tym wiesz? - parsknęła śmiechem, a Lee aż zgiął się wpół, chichocząc.
Sykes przewrócił oczami.
- Tak, nasza kochana Rybeńka ma za sobą wiele, naprawdę wiele ciekawych przeżyć...
Fish parsknął śmiechem, a Sophie uśmiechnęła się i złapała Oliego za rękę.
- Nie obraźcie się chłopcy - rzuciła w stronę ciemnowłosego i wciąż duszącego się ze śmiechu Lee - ale porywam na moment waszego przyjaciela i speca od całowania, okej?
Fish kiwnął głową i zaczął poklepywać kolegę by uchronić go od uduszenia się, a Oliver czym prędzej wyprowadził ją z głośnego salonu wprost na zewnątrz, gdzie owiało ich chłodne, nocne listopadowe powietrze.
Sophie zadrżała, jako że miała na sobie tylko krótką, cienką sukienkę i kurtkę, która szczerze mówiąc, nie wytwarzała żadnego ciepła. Chłopak natychmiast zrzucił z siebie szarą bluzę i okrył nią ramiona nastolatki. Przytuliła się do chłopaka i mruknęła:
- Dziękuję.
Stali tak chwilę, wpatrując się w gwieździsty nieboskłon. Oliver po chwili odsunął się od dziewczyny i zagadkowo się uśmiechnął.
- Pamiętasz, co mówiłem o tej niespodziance? Chyba już na nią czas.
Zaciekawiona Sophie rozejrzała się wokół, szukając jakichś śladów, ale nastolatek pokręcił głową widząc jej starania i złapał ją za dłoń.
- To niedaleko, chodź – wyjaśnił, widząc jej zagubioną minę.
Szli kawałek przed siebie polną drogą, aż dotarli na wielką polanę, na którą padał blask pełni księżyca, co dodawało całości magicznego uroku. Sophie na widok koca ułożonego na trawie przytknęła dłoń do ust w niemym zachwycie.
- Jejku – zdołała wydusić.
Podeszła bliżej i usiadła na kraciastej narzucie, jednocześnie unosząc pokrywkę srebrnego pudełka stojącego na samym jej środku. Znajdowały się tam truskawki, oblane czekoladą, a obok leżała butelka jakiegoś zapewne drogiego szampana i dwa kieliszki.
- O Boże – szepnęła znów. – Jak tu cudownie!
Rozejrzała się po okolicy i zatrzymała wzrok na Oliverze. Wyglądał tak… pięknie w tym blasku księżyca, uśmiechający się do dziewczyny. Usiadł obok niej i z cichym pyknięciem pozbył się korka w butelce. Nalał napój do kieliszków, oczywiście nie unikając rozlania go, po czym stuknął swoim naczyniem w szkło Sophie.
- Smacznego, kochanie – wyszeptał.
- I wzajemnie – odparła równie cicho dziewczyna, pozbywając się całości szampana za jednym zamachem.
Oblizała wargi i odłożyła kieliszek na koc, chwytając w palce ociekającą czekoladą truskawkę.
- Mm – skomentowała. – Przepyszne. Kiedy zdążyłeś to przygotować?
- Pomogła mi nieco jedna osoba – delikatnie się uśmiechnął i upił jeszcze troszkę napoju. – Podoba ci się?
Spojrzała na niego z niedowierzaniem i położyła swoją dłoń na jego.
- Jak ma mi się nie podobać? – westchnęła. – Jest idealnie.
Kątem oka zauważyła, jak Oliver odkłada swoje naczynie, i wpadła w jego objęcia, ówcześnie składając na jego ustach krótki pocałunek.
- Mogłabym tak leżeć cały czas – mruknęła, wygodniej układając się w jego ramionach.
- Ja tam nie mam nic przeciwko – usłyszała jego słowa, a kilka minut później powieki zaczęły jej opadać i, nie mając na to żadnego wpływu, usnęła.
po pierwsze: dziękuję za ponad 1000 wyświetleń! <3 jeju, pierwszy raz mi się tak dobrze pisało, nie mogłam się oderwać XD dlatego taki długi :D no co ja mogę więcej powiedzieć, komentujcie no :c i z okazji jutrzejszego Sylwestra życzę wam udanego wieczoru, żeby 2014 był lepszy od poprzedniego roku i dużo, dużo koncertów X D
Juz przed przeczytaniem, zaryzukuje stwierdzeniem, ze swietne, sugerujac sie poprzednimi rozdzialami.
OdpowiedzUsuńZabieram sie za czytanie. x
popieram osobę wyżej :D
OdpowiedzUsuńbiorę się za czytanie ale za pewne będzie świetne jak zawsze ;*
Ojej. *.* Jak słodko. <3 No ubóstwiam Cię, po prostu. :3 WEŹ MI LEPIEJ DODAJ SZYBCIUTKO NASTĘPNY. ^^ To było urocze. Awwww. ;* Szczęśliwego Nowego roku! <3
OdpowiedzUsuńPopieram Ajronową- słit, uroczo i "Awwww" XD Tylko tak trochę brakuje mi opisów :C
OdpowiedzUsuńHepi Nju Jir, czekam na nexta!
ale slodkie!:*
OdpowiedzUsuńhaha pijany Matt xDD świetne jak zawsze,dodawaj szybko nowy :3
~K
No co ja mam pisać? Świetne jak zawsze, pijany Matt był przecudowny, a Oliver już klasycznie "słodki, uroczy, a ja mam kisiel w majtach" :~)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny!
(Ach, jeszcze poprosiłabym Cię o Twoją datę urodzenia, bo chcę wszystkim moim czytelnikom zrobić z tej okazji prezenty, no a takiej utalentowanej kobitki nie sposób pominąć. Napisz u mnie lub tutaj :)
Pijanego Sylwestra i udanego 2014!
I Weny!
Jejku jak ja kocham takie klimaty ^^ Po prostu marzenie, cudowna notka. Nie mam pojęcia co mogę jeszcze dodać.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny post, no i udanego Sylwestra! :)
Déjà vu *2
OdpowiedzUsuńahaa? :) wymyślam wszystko sama, ale no cóż, nie mogę zaprzeczyć temu, że ktoś kiedyś mógł mieć podobny pomysł c:
UsuńJeszcze nadrabiam stare rozdziały, ale chciałam poinformować, że jest nowy u mnie c:
OdpowiedzUsuńhttp://i-lose-my-mind.blogspot.com/
Jak skończę czytać wszystkie rozdziały, to napisze komentarz dotyczący opowiadania :)
Pozdrawiam i życzę weny, bo to potrzebne!
Jaki fajny rozdział :3
OdpowiedzUsuńMatt najlepszy xD
Tu nie może być tak suodko, więcej zabawy proszę! :P
Życzę weny i wpadnij do mnie od czasu do czasu :D
Kochaaaaam toooo *.*
OdpowiedzUsuńŁoooooooooo Boszeeeeeeeeee *.................*
OdpowiedzUsuńKocham to, kocham to, kochaaaaaam toooooo! ♥
Takie świetne to jest, nie wiem co powiedzieć ! :DDDDDDDDD
Oliver i jego banda XD
Hyhy ^^
To ja lecę na następny :D XD